sobota, 15 września 2012

Ważne daty

 Ostatnio mieliśmy dwie ważne daty w naszym wspólnym życiu. Pierwsza z nich miała miejsce w ostatnich dniach sierpnia (niestety nie pamiętam dokładnie kiedy). Pod koniec sierpnia minęło 12 lat odkąd Balto jest ze mną. Drugi ważny moment był 13 września. Tego dnia w zeszłym roku weterynarze walczyli o życie mojego psa i dzięki szybkiej diagnozie i interwencji Balto jest ze mną kolejny rok, za co jestem ogromnie wdzięczna. Jestem też wdzięczna ze te 12 wspólnych lat, za to że dzięki Baltusiowi nauczyłam się tak wiele. Były lepsze i gorsze chwile jak zawsze, jednak gdybym w tej chwili miała wybierać, nie zamieniłabym mojego psa na żadnego innego. Mam nadzieję że uda nam się spędzić jeszcze przynajmniej kilka lat razem.

 

Piesku, dziękuję Ci!

W ciągu wakacji w naszym życiu zaszły też pewne zmiany, ale o tym postaram się napisać wkrótce ;)

środa, 27 czerwca 2012

Żywieniowe frustracjie i rozterki

Myślę że każdy świadomy właściciel psa wiele razy stawał przed wyborem jedzenia dla swojego pupila. Ja do osób świadomych mogę zaliczać siebie dopiero od niedawna, jednak od tego czasu, to czym żywię psa, stało się dla mnie bardzo ważne. Za każdym razem gdy kończy się nam jeden worek, staję przed tym samym problemem: Jaką karmę wybrać? W tej chwili Balto je Orijena, jednak ostatnie badania krwi wykazały że nerki są obciążone, co skutkowało podwyższoną kreatyniną. W takim wypadku pozostaje mi zmienić karmę. Lekarz oczywiście polecił mi Royal Canin Renal. Po powrocie do domu zajrzałam do składu tej karmy i prawdę mówiąc jestem przerażona że karma o składzie:
 ryż, mąka kukurydziana, tłuszcze zwierzęce, gluten kukurydziany, izolat białka sojowego*, hydrolizat białka zwierzęcego, pulpa buraczana, sole mineralne, proszek jajeczny, włókno roślinne, olej rybny, olej sojowy, fruktooligosacharydy, wyciąg z zielonej herbaty (źródło polifenoli), wyciąg z aksamitki wzniesionej (źródło luteiny).
Kosztuje 250zł/14kg. Nie jestem zwolenniczką zbóż w karmie, a zwłaszcza takiej ich ilości. Co również przykuło moją uwagę to brak mięsa w karmie, które de facto jest najdroższym składnikiem psiego jedzenia, więc zastanawiam się za co miałabym zapłacić te 250zł. Sfrustrowana postanowiłam poszukać innej karmy o niskiej zawartości białka, a dodatkowo satysfakcjonującym mnie składzie. Prawdę mówiąc nie wiem co będzie naszą następną karmą, uzależniam to również od opinii weterynarza, jednak moją uwagę zwróciła karma Wolfsblut. Do wyboru jest wiele rodzajów tej karmy, jednak w większości z nich biało oscyluje w granicach 20%, przy jednoczesnej dużej zawartości mięsa w składzie, oraz bardzo małej (lub braku) zawartości zbóż. I tak dla porównania z RC Renal, wkleję skład Wolfsbluta dla seniorów:
WOLFSBLUT Grey Peak SENIOR
Słodkie ziemniaki (min. 42 %), koza (min. 23 %), suszone konina, tłuszcz koński, włókno grochowe, tymianek, szałwia, majeranek, oregano, pietruszka, Immutop® (koncentrat ze słonecznika bulwiastego), witaminy, minerały, białko ziemniaczane, białko grochowe, jeżyny, maliny, jagody, czarne porzeczki, owoce czarnego bzu, aronia, spirulina, glukozamina (min. 0,32 %), MSM (min. 0,32 %), siarczan chondroityny (min. 0,22 %), polisacharydy mannozowe (min. 0,2 %), oligofruktoza (min. 0,2 %), nukleotydy (min. 0,17%), pokrzywa, głóg, żeńszeń, mniszek, nasiona anyżu, kozieradka pospolita.
Analiza:
Białko surowe 21 %
Tłuszcze surowe 10 %
Włókno surowe 3,5 %
Popiół surowy 9 % 

 Worek tej karmy to koszt 266zł/15kg, czyli cenowo podobnie do RC, jednak moim zdaniem jakość tej drugiej karmy jest dużo lepsza. Myślę że następnym, razem zdecyduję się właśnie na to jedzenie, z nadzieją że  odciąży nerki i jednocześnie będzie dobrze służyć żołądkowi mojego starszego psa.

Jakby ktoś był zainteresowany tą karmą, więcej można znaleźć na stronie: http://www.zdrowypiesek.pl/category/karma-dla-psow-wolfsblut

wtorek, 5 czerwca 2012

Hodowla

Od pewnego czasu próbuję napisać jedną notkę, ale w między czasie pojawiają się inne rzeczy które nie dają mi spokoju i czuję że chcę o tym napisać. Tym co za mną chodzi tym razem jest hodowla. Dokładniej rzecz ujmując myślę tu o hodowlach border collie.
Jak pewnie niektórzy zdają sobie z tego sprawę, od pewnego czasu bordery stają się coraz popularniejsze, a co za tym idzie, jak grzyby po deszczu pojawiają się nowe hodowle. Są wśród nich takie które bardzo cenię, bo wypuszczają naprawdę ciekawe mioty, jednak zdecydowana większość z nich mnie w pewien sposób przeraża. Ostatnio pojawiło się wiele nowych hodowli, które ogłaszają moim zdaniem zupełnie bezcelowe mioty, po psach które po prostu zrobiły hodowlankę, czasem nawet jedno z rodziców wyjeździło championat. Pojawiają się również mioty po nieprzebadanym jednym z rodziców. I tu pojawia się pytanie: PO CO? Rozumiem że psy te mogą fajnie spisywać się w roli przyjaciela, psa domowego lub rekreacyjnego sportowca, ale to nie znaczy że od razu trzeba je rozmnażać, zwłaszcza że można to znaleźć u większości psów, bez względu na to czy pies jest rasowy, czy jest kundelkiem. Mioty te nic nie wznoszą do rasy, a jedynie pojawiają się kolejne pieski, które potem mogą zostać rozmnożone, tylko dlatego że właściciel chce mieć potomka po swoim najukochańszym piesku, lub po prostu dla kasy, bo skoro rasa staje się coraz bardziej popularna to dlaczego nie zarobić parę groszy na naiwnych ludziach, którzy w większości przypadków nie mają pojęcia o rasie którą chcą kupić, no ale szczeniaczki są takie słodkie, a jak już dorastają to mają tyle fajnych sztuczek w pakiecie że dlaczego nie kupić takiego pieska... Boję się że bordery spotka to samo, co spotkało wiele innych ras takich jak: amstaffy, husky, labradory, yorki itd. Wystarczy wejść na stronę pierwszego lepszego schroniska aby zobaczyć ile psów w typie wymienionych ras szuka domów, przez ludzką głupotę i nieodpowiedzialność. Jest również sporo psów w typie bc, które szukają swoje człowieka (można je obejrzeć na tej stronie: http://sos-borderom.pl/) więc naprawdę trudno jest mi znaleźć przyczynę powołania na świat kolejnych bezsensownych szczeniaków.

niedziela, 3 czerwca 2012

Wymieńmy sobie psa

Ostatnio wśród otaczających mnie osób zauważyłam pewien bardzo niepokojący mnie trend. Wiele osób po utracie psa, zaraz decyduje się na kolejnego. Pierwszym takim przypadkiem są moi sąsiedzi, którzy pewnego wieczoru wyszli z psem (w typie yorka) na spacer. Pies chodził bez smyczy, a że był niewychowany, zwyczajnie im uciekł. Jako że yorki są teraz rasą bardzo popularną, ktoś prawdopodobnie sobie tego zwierzaka przywłaszczył. Tak czy inaczej pies się nie znalazł. Mniej więcej trzy tygodnie później, widzę moich sąsiadów spacerujących z kolejnym Yorkiem. Po rozmowie z nimi okazało się że kupili sobie kolejnego psa (jak się pochwalili, za pieniądze przeznaczone na opłaty) na giełdzie, bo tak im było smutno i nie wyobrażają sobie mieszkania bez psa. Druga sytuacja miała miejsce w tym tygodniu. W poniedziałek samochód potrącił dogue de bordeaux mojej koleżanki. Suka niestety nie przeżyła. Jest to kolejny przykład niewychowanego psa, a jednocześnie totalnego braku odpowiedzialności jego właścicieli. Rodzina ta mieszka w domku jednorodzinnym w miarę spokojnej okolicy, jednak po drodze przy której stoi ich dom, samochody często jeżdżą szybko. Mają oni bramę automatyczną, więc pies bardzo często w końcowej fazie zamykania się bramy uciekał prosto na ulicę. Tym razem też tak było. Pech chciał że akurat jechał samochód... Pomijam fakt że ich sukę często widywałam samą na ulicy i prawdę mówiąc wcale nie byłam zdziwiona, gdy dowiedziałam się o tym wypadku. Zmierzając do sedna... w piątek (4 dni po wypadku) moja koleżanka umieściła na fb informację że... BĘDĄ MIEĆ 2 PSY! no i że jest bardzo zadowolona z tego itd. Pierwszego, odbierają za tydzień, gdy skończy 7 tygodni- golden retriever, a na bordoga niestety muszą poczekać do sierpnia. Wydaje mi się że przyczyny tak szybkiego decydowania się na kolejnego psa mogą być 2...
1. Ogromne przywiązanie do psa i panująca w domu pustka po jego odejściu
2. Traktowanie zwierzaka przedmiotowo: "O umarł/zgubił się? To nic kupimy sobie kolejnego.
Moim zdaniem obie te sytuacje zdecydowanie nie sprzyjają nowemu psu. W pierwszej nowy pies ma BYĆ  tym starym. Ludzie postępujący w ten sposób, chcą aby nowy pies był tym starym, żeby był taki sam jak poprzedni itd. Problem polega na tym że zwierzak na tym cierpi. Zamiast mieć silnego przewodnika, który pokarze mu jakie zasady obowiązują w nowym domu, który będzie jego oparciem, w domu wyczuwa tylko żal smutek i słabość. W efekcie zwierzak stwierdza że skoro nie ma tu przewodnika, to on musi wziąć sprawy w swoje łapy. Po paru tygodniach/miesiącach często okazuje się że nasz nowy wymarzony piesek, który miał być taki cudowny jak ten poprzedni, jest niegrzeczny, niszczy i jest agresywny...
Jeżeli chodzi o ludzi z tej drugiej grupy... Moim zdaniem ktoś taki nigdy nie powinien mieć żadnego zwierzaka. Są to takie same stworzenia jak ludzie. Również czują ból, strach, radość...
Nie wiem do której z tych grup zakwalifikowałabym tą drugą rodzinę, jednak tu przede wszystkim dziwię się hodowcy, który decyduje się sprzedać psa komuś, kto tak niedawno stracił poprzedniego zwierzaka. Kolejną dziwiącą mnie rzeczą jest sprzedawania psa komuś, kto o rasie nie wie nic. Do tego stopnia że kupując poprzedniego psa (tego przejechanego), rodzina zdecydowała się na szczeniaka z dysplazją łokci i bioder "bo był tańszy" a oni nie wiedzieli co to jest dysplazja... W takich sytuacjach coraz bardziej załamują mnie polskie hodowle i coraz bardziej przekonuję się że gdy kiedyś w przyszłości będę szukać bordera dla siebie, będę musiała bardzo dokładnie przyjrzeć się wszystkim hodowlą i miotom...

piątek, 1 czerwca 2012

Balto, weź!


Jestem bardzo dumna z mojego psa. Postanowiłam nauczyć go aportu i dziś po raz pierwszy w życiu mój pies wziął coś do pyska (co nie jest jedzeniem) gdy go o to poprosiłam. Oczywiście jeszcze długa droga przed nami, ale widzę światełko w tunelu.  Oczywiście nie zależy mi też na takim aporcie o jakim myśli wiele osób, ale chodzi mi oto, aby mój pies był wstanie przynieść mi coś co leży 2 metry ode mnie. Zdaję sobie sprawę z jego wieku, więc "aport" traktuję jako kolejne ćwiczenie. Na koniec mojego wyrażania dumy zdjęcia z dzisiejszego ćwiczenia:

wtorek, 15 maja 2012

CACIB Łódź


5 maja w Łodzi odbywała się XX międzynarodowa wystawa psów rasowych. Był to 2 raz kiedy byłam na wystawie, jednak pierwszy który pamiętam ;P (poprzedni raz byłam na wystawie gdy byłam dzieckiem). Mam mieszane uczucia co do tego typu imprez. Z jednej strony było fajnie, dużo psiaków, dużo borderów, była okazja aby poznać właścicieli i porozmawiać z nimi, z drugiej strony dla zdecydowanej większości psów i ich opiekunów jest to męczarnia i niepotrzebny stres. Jak wszędzie są ludzie normalni, ale zdarzają się i tacy, którzy swój stres wyładowują na zwierzakach. Widziałam paru właścicieli, którzy zaczęli krzyczeć na psa, bo krzywo stanął, lub ruszył się podczas czesania. Co również wydaje mi się chore, to pudrowanie psów, psikanie różnymi dziwnymi specyfikami, lakierowanie itd. Jeżeli ma to być uczciwa rywalizacja, to pies po takich zabiegach powinien być wyrzucany z ringu z dyskwalifikacją, jednak nawet jeżeli takie zabiegi byłyby zakazane, to sama instytucja wystaw jest bez sensu. Zgodność ze wzorcem rasy jest potwierdzana podczas przeglądu miotu. Jeżeli coś jest nie tak jak być powinno, pies otrzymuje metrykę z wpisem NH (nie hodowlany). Wszelkiego rodzaju championaty też nie robią na mnie wrażenia, bo:
1. mogę mieć inny gust niż sędzia i mogą podobać mi się zupełnie inne psy,
2.Co z tego że pies ma tytuł championa, skoro jego cechy charakteru oraz użytkowe odbiegają od wzorca? Może wyjaśnię co mam na myśli na przykładzie: Na wystawie odbywały się również zawody agility (kl. 0 oraz 1) Startowało w nich parę psów rasy border collie, bo jak wiadomo, jest to rasa która jest szybka zwinna a jednocześnie nastawiona na kontakt i współpracę z człowiekiem. Na psy tej rasy zazwyczaj decydują się ludzie, który myślą o psich sportach. Wśród startujących borderów, moją uwagę zwrócił pies, który z charakteru bordera miał nie wiele: bardzo rozproszony, wolny (tor pokonywał wolnym kłusem) a jego właścicielka musiała bardzo starać się aby pies zwrócił na nią uwagę. Nie wiem jak oceniliby tego psa sędziowie na wystawie, ale moim zdaniem był dobrym eksterierowo przedstawicielem rasy. Tylko co z tego? Jako że rasą która mnie interesuje są bordery, będę przedstawiać swoje przemyślenia na jej przykładzie. Border collie który chce w Polsce uzyskać uprawnienia hodowlane, musi na min. 3 wystawach (w tym jednej międzynarodowej bądź klubowej) od 2 różnych sędziów otrzymać: pies-3 oceny doskonałe, suka- 3 oceny bardzo dobre. Żadne badania pod kątem chorób genetycznych nie są wymagane. Czy aby przypadkiem nie powinno być na odwrót? Wydaje mi się że pies otrzymujący status reproduktora/suki hodowlanej, przede wszystkim powinien mieć zrobione wszelkie badania pod kątem chorób genetycznych, powinien wykazać swoje wartości użytkowe (a przynajmniej psy ras które zostały wyhodowane w celach użytkowych), powinny mieć wykonane testy psychiczne: czy ich charakter zgodny jest ze wzorcem rasy, a dopiero na sam koniec sprawdzić czy eksterier psa zgodny  jest ze wzorcem. I tu pojawia się kolejny problem: Co dla kogo znaczy "zgodność ze wzorcem rasy". W przypadku borderów niezgodnością dyskwalifikującą z dalszej hodowli jest przewaga białego koloru czy niewybarwione oko. Nie wydaje mi się aby któraś z tych cech przeszkadzała psu w normalnym funkcjonowaniu i byciu świetnym psem użytkowym, a to właśnie do pracy bordery zostały wyhodowane. Również w kartach historii zapisały się niewzorcowe bordery, które mimo to osiągały świetne wyniki w trialach i fantastycznie sprawdzały się przy owcach.
Na koniec kilka borderowych zdjęć z wystawy ;)

niedziela, 4 marca 2012

Balto

Chciałabym Wam przedstawić mojego psa. Balto jest biało-czarnym kundelkiem średniej wielkości. Mierzy ok. 47cm w kłębie i waży niecałe 20 kg (chodź tu mogłoby być troszkę mniej ;P) Chłopak ma ok. 14 lat, z czego od 11,5 jest u mnie. Został przywieziony z Łódzkiego schroniska dla zwierząt, ale o tym później. Jest on psem spokojnym oraz grzecznym. Nigdy nic nie zniszczył, nigdy też nie mieliśmy problemów z zachowaniem czystości. Dość szybko się uczy, a co ważniejsze sprawia mu to radość więc jeżeli tylko zdrowie mu pozwala uczymy się sztuczek. Jedyną akceptowaną przez niego formą nagrody jest jedzenie. Zabawki mogłyby nie istnieć i nie ma to związku z wiekiem, bo odkąd pamiętam nie robiły na nim wrażenia, chodź rzeczywiście gdy był młodszy zdarzało mu się pobiec za czymś. Podejrzewam że możliwym było zainteresowanie go zabawkami, ale gdy do mnie trafił byłam dzieckiem i nie potrafiłam tego zrobić. Pomimo bardzo wielu zalet ma też swoje wady. Jedną z nich jest agresja do psów. Nigdy nie miał kolegi, ma kilka koleżanek, ale jest niewiele psów które Balto akceptuje. Udało mi się w pewnym stopniu poradzić sobie z tym problem- Balto ignoruje psa jeżeli ten nie jest za blisko i nic od niego nie chce. Oczywiście nie obwiniam go o to, bo doskonale wiem że jest to wynikiem moich błędów. Drugą wadą mojego psa jest zbieranie śmieci na dworze. Poza tym jest idealny ;D. Przez te wszystkie lata wiele mnie nauczył i gdybym miała dziś jeszcze raz wybierać psa, nie zmieniłabym swojej decyzji. Jest ze mną przez większość mojego życia, i mam nadzieję że spędzimy razem jeszcze parę ładnych lat..Na koniec kilka zdjęć mojego przyjaciela ;)

To jest zdjęcie z przed paru lat (myślę że było robione z 7 lat temu)

I nosek ;D

poniedziałek, 27 lutego 2012

Witam ;)

Witam wszystkich którzy tu trafili. Jak widać jest to moja pierwsza notka, więc postaram się po krótko napisać o blogu. Założyłam go ponieważ za parę lat chcę mieć pamiątkę z tego co dzieje się teraz. Tytuł bloga to "Psi świat" więc jak łatwo się domyślić będzie on poświęcony właśnie psom. Będę tu opisywać zarówno moje prywatne życie z Baltem jak i ogólne przemyślenia dotyczące różnych płaszczyzn życia z psem. Nie pozostaje mi teraz nic innego jak zachęcić do czytania ;)