wtorek, 29 kwietnia 2014

Wielkanoc

W tym roku święta spędziliśmy dość aktywnie, bo już w czwartek pojechaliśmy na działkę. Jest to super miejsce i dla nas i dla zwierząt, które w końcu mają trochę luzu, mogą polatać i nikt im nie przeszkadza i nie woła. To się tyczy głównie Klocki, która w mieście nie jest wypuszczana, a tęskni jej się za wolnością, jednak ponieważ w nikogo nie było w okolicy, Taj też miał trochę laby. Początkowo zajęliśmy się przygotowaniami do sezonu. Jak to po zimie, trzeba było zrobić generalne porządki, jednak potem można było już odpoczywać. Nie obyło się bez szlifowania frisbee i agility, ale także długich spacerów, kąpieli w jeziorze i oczywiście błogiego lenistwa. Udało mi się trochę przepracować pozycje do stref co mnie bardzo cieszy, bo zaczyna być widać światełko w tunelu, oraz wciąż męczymy ciasne skręty. Z frisbee nie robiłam nic konkretnego, ale parę rzutów Taj miał okazję złapać. Następnego dnia po powrocie do Łodzi wybraliśmy się na spacer na Zdrowie z Natalią i Tezą. Był to bardzo udany spacer połączony z psimi szaleństwami, zabawą, ale także sztuczkami i frisbee. Z tego ostatniego byłam wyjątkowo zadowolona, gdyż udało nam się zrobić rundę tossa, gdzie moje rzuty (jak na mnie oczywiście) były dość dalekie i regularne, natomiast psu udało się chwycić je wszystkie. Wymarzona runda na debiut w zawodach. Na spacerku Natalia zrobiła nam kilka zdjęć, za które serdecznie dziękujemy, oto one:







Tymczasem majówka zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nią nasz debiut. 1 maja w Powsinie odbywają się treningowe zawody agility. Jesteśmy zgłoszeni do tuneliady "0" i jedziemy zobaczyć jak to będzie, jak poradzę sobie ja i pies. Nasz jedyny trening typowo pod kątem tuneliady dał mi nadzieję, że jeżeli nie pomylę kolejności, jesteśmy w stanie ukończyć bieg bez błędów, ale jak będzie, czas pokaże już w czwartek ;)

niedziela, 27 kwietnia 2014

Seminarium agility z Magdą Ziółkowską

W dniach 12-13.04.2014 mieliśmy przyjemność uczestniczyć w seminarium agility z Magdą Ziółkowską. Początkowo nie planowałam brać w nim udziału, gdyż miało się odbywać 130km od nas, jednak 2 tygodnie przed, okazało się, że zostało przeniesione do Łodzi, a także że jest jeszcze wolne miejsce. Stwierdziłam, że to musi być znak i zdecydowałam się wziąć z nim udział.

Było to nasze pierwsze seminarium, więc po mimo, że nie mogłam się doczekać, nie wiedziałam do końca czego się spodziewać, jak to wszystko będzie wyglądało, nie wiedziałam też jak poradzi sobie pies, który po raz pierwszy był wystawiony na taki intensywny rodzaj pracy i włożony w tak ciężkie warunki, oraz czy poradzę sobie ja. Dodatkowo pierwszy tor, który ukazał się moim oczom, był na prawdę trudny i długi. Nigdy nie biegaliśmy nic, co chociaż trochę było zbliżone trudnością oraz długością, mimo to zabrałam się za szukanie kolejnych numerków i zastanawiałam się jak to można pobiec. Gdy już zapoznaliśmy się z torem, wszyscy razem omawialiśmy poszczególne sekwencje, ochotnicy pokazywali swoje pomysły na ich pobiegnięcie, a Magda komentowała je, omawiała i pokazywała rozwiązania, które jej zdaniem będą optymalne na danym torze. Potem znów mieliśmy chwilę na zapoznanie się z nimi i zaczęły się biegi. Byliśmy mniej więcej w środku kolejki, jednak przyszedł czas i na Nas. W pierwszym momencie poczułam się dziwnie mając zaprezentować nasze 'umiejętności', ale wszystkie obawy zniknęły wraz z pierwszymi uwagami i wskazówkami Magdy. Wszystkie te podpowiedzi okazały się być bardzo przydatne i na wagę złota, a gdy już udało mi się wykonać wszystko tak, jak powinnam, ćwiczenia wychodziły idealnie. Dzięki wszystkim sekwencjom, poznałam tak na prawdę co oznacza agility. Miałam możliwość doświadczenia wszystkich podstaw agility, które co prawda znałam w teorii, ale nigdy nie odczułam tego w praktyce, oraz dowiedziałam się wielu innych rzeczy o których nie wiedziałam, a także mogłam przećwiczyć rozwiązania handlingowe, z których istnienia nawet nie zdawałam sobie sprawy. Teraz pozostaje wprowadzić to wszystko w życie i pilnować tego co robię. Jako pracę domową, dostałam przepracowanie outów i ciasnych skrętów, co w sumie robimy, jednak idzie bardzo powoli, oraz w moim przypadku planowanie przebiegu oraz realizowanie tego planu, a nie zmienianie planu w ostatniej chwili i wprowadzania chaosu w naszym przebiegu i utrudnianie psu, przez co niestety pojawia się też dużo błędów na torze. Dodatkowo oczywiście muszę pamiętać o tym wszystkim czego się nauczyłam.

Podsumowując, z seminarium jestem niesamowicie zadowolona. Na pogodę nie można było narzekać, jestem też bardzo zadowolona z psa, który ślicznie pracował, ładnie się skupiał i super wykonywał to, co mu pokazywałam nawet po mimo zmęczenia, bez problemu zostawał w klatce i dzielnie znosił swój los. Jestem też całkiem zadowolona z siebie bo okazało się, że jestem w stanie poprowadzić psa przy sekwencjach o które bym się nie podejrzewała i jeżeli będziemy ćwiczyć i wprowadzimy w życie nowo zdobytą wiedzę, może to wyglądać w przyszłości na prawdę nieźle. Tymczasem ogrom pracy przed nami, i poza pracom nad handlingiem, czeka nas bardzo dużo pracy nad poszczególnymi elementami, z których części nigdy nie robiliśmy, część zaczęliśmy robić, jednak jesteśmy na początku drogi. Dzięki seminarium, miałam też okazję zobaczyć jak ta praca powinna wyglądać i jaki efekt końcowy można dzięki niej uzyskać, tak więc nie ma co marudzić, tylko brać się do roboty. Mam nadzieję że uda nam się być w tym roku na jeszcze jednym seminarium z Magdą, które pozwoli nam zweryfikować wiedzę oraz postępy. Na razie jednak jestem pełna motywacji chęci rozwoju tak wiec bierzemy się do roboty :D