wtorek, 18 czerwca 2013

Ćwiczenia z cierpliwości...

Ostatnio Taj bardzo często testuje moją cierpliwość. W jaki sposób? Podczas ćwiczeń z przywołania. Często bawimy się z Tajem w różne rzeczy, uczę go sztuczek, podstaw obi, trochę zaczęliśmy frisbee, jednak zdecydowanie najważniejszą komendą dla mnie jest przywołanie i tak jak zerwanie każdej innej komendy nie robi na mnie wrażenia- po prostu poprawiamy, tak zerwanie przywołania bardzo mnie denerwuje a co najgorsze- po mimo że od początku kładłam na to duży nacisk, przez częste wyjazdy na działkę gdzie pies lata luzem po całym ośrodku i nie zawsze wraca, jego przywołanie się dość znacząco popsuło. Jestem w stanie zrozumieć sytuację w której pies nie słyszy że jest wołany, ale często zrywa komendę stojąc kilka metrów ode mnie, bo np. idzie ulubiony kolega, lub znajdzie dobrą stołówkę, co niestety ale mnie bardzo denerwuje. Postanowiłam wziąć się za to, nagradzając smakiem każdy powrót i zapinając psa na smycz, za każde zerwane przywołanie  . Problem polega na tym, że gdy do niego podchodzę, on zachowuje się tak jakbym zaraz miała mu ostro wlać, co nigdy nie miało miejsca więc tym sposobem wróciłam do punktu wyjścia, bo niby w jaki sposób mogę wyciągnąć konsekwencję z niewykonanego polecenia? W mojej głowie pojawił się jeszcze jeden pomysł na poprawienie przywołania, więc pozostaje mi uzbroić się w dużoooo cierpliwości i szukac sposobu, aby poprawić nasze nieszczęsne przywołanie...

Aby nie było że ten mój pies jest taki zły i niedobry tylko, to powiem że zazwyczaj jest bardzo fajnym stworzonkiem, z którym się miło spędza czas i fajnie pracuje. A tu można podejrzeć jak to wygląda: sztuczki, posłuszeństwo i początki frisbee

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz