W
tym roku święta spędziliśmy dość aktywnie, bo już w czwartek
pojechaliśmy na działkę. Jest to super miejsce i dla nas i dla zwierząt,
które w końcu mają trochę luzu, mogą polatać i nikt im nie przeszkadza i
nie woła. To się tyczy głównie Klocki, która w mieście nie jest
wypuszczana, a tęskni jej się za wolnością, jednak ponieważ w nikogo nie
było w okolicy, Taj też miał trochę laby. Początkowo zajęliśmy się
przygotowaniami do sezonu. Jak to po zimie, trzeba było zrobić generalne
porządki, jednak potem można było już odpoczywać. Nie obyło się bez
szlifowania frisbee i agility, ale także długich spacerów, kąpieli w
jeziorze i oczywiście błogiego lenistwa. Udało mi się trochę
przepracować pozycje do stref co mnie bardzo cieszy, bo zaczyna być
widać światełko w tunelu, oraz wciąż męczymy ciasne skręty. Z frisbee
nie robiłam nic konkretnego, ale parę rzutów Taj miał okazję złapać.
Następnego dnia po powrocie do Łodzi wybraliśmy się na spacer na Zdrowie
z Natalią i Tezą. Był to bardzo udany spacer połączony z psimi
szaleństwami, zabawą, ale także sztuczkami i frisbee. Z tego ostatniego
byłam wyjątkowo zadowolona, gdyż udało nam się zrobić rundę tossa, gdzie
moje rzuty (jak na mnie oczywiście) były dość dalekie i regularne,
natomiast psu udało się chwycić je wszystkie. Wymarzona runda na
debiut w zawodach. Na spacerku Natalia zrobiła nam kilka zdjęć, za które serdecznie dziękujemy, oto one:
Tymczasem majówka zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nią nasz debiut. 1 maja w Powsinie odbywają się treningowe zawody agility. Jesteśmy zgłoszeni do tuneliady "0" i jedziemy zobaczyć jak to będzie, jak poradzę sobie ja i pies. Nasz jedyny trening typowo pod kątem tuneliady dał mi nadzieję, że jeżeli nie pomylę kolejności, jesteśmy w stanie ukończyć bieg bez błędów, ale jak będzie, czas pokaże już w czwartek ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz